Na pewno zauważyłeś(-aś) w ostatnich latach w projektowaniu wnętrz modę na zachowanie surowego charakteru ścian. Farby strukturalne cieszą się obecnie naprawdę dużą popularnością. Nie ukrywam, że od zawsze industrialne rozwiązania były mi bliskie, a odkrywanie konstrukcji lub zachowanie niewykończonych w pełni form było przyjemne dla moich oczu. Zobacz, co tym razem postanowiłam zmalować.
Ściana betonowa czy obraz?
W ostatnim projekcie zdecydowałam się zgłębić temat pęknięć i ich organicznej formy, eksponowanych na betonowej płaszczyźnie. Ściana, którą tym razem obrabiałam pierwotnie była pokryta tapetą. Po jej zdjęciu okazało się, że pod spodem znajduje się płyta betonowa, co niezmiernie mnie ucieszyło. Plan był taki, aby pozostawić surową formę betonu. Niestety okazało się, że farba oraz klej do tapet nakładany lata temu wniknęły głęboko w strukturę betonu i bardzo ciężko jest go doczyścić nie uszkadzając przy tym jego faktury. Pojawił się wtedy w mojej głowie pomysł aby stworzyć imitację tego materiał, jest przecież sporo materiałów umożliwiających uzyskanie podobnego efektu. Nie byłabym jednak sobą, gdybym skorzystała ze standardowych metod… Tak właśnie narodził się pomysł, aby namalować taką ścianę w całości FARBAMI.
Dlaczego pęknięcia?
Rozejrzyj się dookoła, a w wielu wnętrzach znajdziesz surowe, betonowe powierzchnie ścian. Jednak spękania nie są już tak często stosowanym motywem. Skąd więc taki pomysł? Choć osobiście w sztuce często szukam porządku, symetrii, precyzyjnych linii, to doceniam też chaotyczność natury. To właśnie te „niedoskonałości” – pęknięcia, rysy, zarysowania – oddają charakter i historię materiału. Spójrz chociażby pod nogi, a co krok dojrzysz różne formy pęknięć: od drobnych rys na kamieniach, przez spękania asfaltu, po głębokie szczeliny na wyschniętej ziemi. Czasami to, co wydaje się niechcianym zniszczeniem, może stać się źródłem inspiracji i piękna. Choć pęknięcia w betonie często postrzegane są jako wada, dla mnie są one czymś więcej – stanowią wizualny zapis sił natury, upływu czasu i nieuniknionych zmian.
Namalowana struktura zamiast farby strukturalnej
Moja betonowa ściana była surowa, idealna do tego typu eksperymentów. Postanowiłam to wykorzystać i nie kłaść gładzi pod malowanie, a nakładać farbę bezpośrednio na betonową płytę, co pozwoliło na zachowanie jej porowatej faktury. Jest ona dodatkowym atutem, ponieważ podstawowy efekt osiągnęłam dzięki umiejętnemu mieszaniu odcieni oraz sposobowi nakładania farby. Całość została wykonana za pomocą zwykłych farb akrylowych, nie ma w tym żadnej magii poza umiejętnościami malarskimi. Nie będę tu szczegółowo rozwodzić się nad zastosowaną techniką malarską, powiedzmy że pozostanie to moim know-how.
Iluzja pęknięć
Zależało mi na tym, aby efekt był realistyczny, ale z bliska widocznie artystyczny – lubię, kiedy po przyjrzeniu się widać zastosowaną technikę oraz ślad pędzla, dzięki temu podkreślam, że praca została wykonana odręcznie i jest czymś więcej niż tylko wykończeniem wnętrza. Czymś, co przyciąga wzrok i zmusza do refleksji. Malując spękania zaczynałam od dużych, głównych linii a kończyłam na najcieńszych, zanikających nitkach nanoszonych drobnym pędzelkiem. Choć efekt z założenia miał być organiczny, to każda linia i pęknięcie były przemyślane – chodziło o stworzenie harmonijnej kompozycji, a nie chaotycznego wzoru. Po naniesieniu spękań, kluczowe było dodanie cieni i efektów światłocienia, by pęknięcia nabrały głębi. Stworzyłam iluzję, jakby fragmenty ściany zapadały się do środka. Pracy tej nie widać na pierwszy rzut oka, ale właśnie te lekkie różnice odcieni między sąsiadującymi płaszczyznami sprawiły, że ściana zaczęła wyglądać jak żywa.
Efekt końcowy
Wyszło dokładnie tak, jak sobie wyobrażałam – betonowa ściana stała się artystyczną interpretacją czasu, zmian i kruchości. Pęknięcia przyciągają wzrok, zmuszając do refleksji nad ulotnością i pięknem tego, co nietrwałe. Tworzenie artystycznych pęknięć na ścianie to sposób, by zmienić coś, co zazwyczaj kojarzy się z uszkodzeniem, w świadomą sztukę. Takie prace przypominają, że piękno często kryje się także w tym, co niedoskonałe.